sobota, 19 września 2015

Rozdział 1

         Zasypiałam w samochodzie kiedy usłyszałam głos mamy " Sophia dojechaliśmy ". Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam nasz nowy dom. Szczerze? Nie podobał mi się. Wolałam zostać w Chicago. Wzięłam torebkę i wyszłam z samochodu:
- Jak ci się podoba? - położyła rękę na moim ramieniu.
- Wiesz dobrze że nie chciałam się przeprowadzać.
- Wiem, ale to wyjdzie ci na dobre, obiecuję.
- Ludzie po rozwodzie mieszkają w tym samym mieście, ty musiałam mnie zabrać na drugi koniec kraju.
- Kiedyś zrozumiesz co on mi zrobił.
- Ja już rozumiem - weszłam do środka.
Stanęłam na środku wielkiego korytarzu. Czułam się tu źle, dołowała mnie ta cała sytuacja. Po co nam we dwie był taki wielki dom? Postanowiłam zwiedzić cały dom. Weszłam do mojego pokoju, w sumie to jedyne miejsce jakie mi się podobało oprócz ogrodu który był naprawdę piękny. Moją uwagę przykuł pokój naprzeciwko łazienki, nie byłam tam jeszcze. Po otworzeniu drzwi byłam strasznie zaszokowana. Moim oczom ukazał się dziecięcy pokój:
- Mamo! Chodź tu szybko! - krzyknęłam zdziwiona.
- Co się stało?
- Co to ma znaczyć ?!
- Eh, chciałam ci to inaczej przekazać - usiadła na fotelu.
- Jesteś w ciąży?
- Niespodzianka - zaśmiała się zażenowana.
- Nie mów że to dziecko tego twojego nowego faceta.- Nie cierpiałam go.
- No a kogo innego miało by być? Sophie zrozum że z twoim tatą mnie już nic nie łączy.
Wyszłam trzaskając drzwiami, w drzwiach minęłam się z Markiem. Mark był nowym chłopakiem mojej matki. Co ona sobie wyobrażała? Miesiąc po rozwodzie a ona ma już innego i będzie miała dziecko. Czasami mam wrażenie że to ja zachowuje się jak osoba dorosła a moja matka jak nastolatka. Poszłam do pobliskiego parku i usiadłam na ławce. Zamknęłam oczy i zaczęłam słuchać muzyki. Nie poczułam że ktoś siada obok mnie, nagle moje słuchawki się wyłączyły a muzyka zaczęła lecieć przez głośnik w telefonie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie chłopaka który trzymał w ręce mój telefon:
- Też ich słucham, dobry wybór - zaśmiał się.
- Co ty robisz?
- Chciałem też posłuchać, ale myślałem że śpisz, a właśnie Robert jestem - uśmiechnął się.
- Jesteś bezczelny - wstałam i chciałam wrócić do domu.
- Nie bezczelny tylko chciałem się poznać - zaczął iść za mną.
- Odczep się bo zadzwonie na policje.
- Ale ty jesteś aspołeczna, chciałem być miły! Wprowadziłaś się obok mnie.
- Niestety - poszłam do domu.
Mam nadzieje że cały nasz pobyt tutaj nie będzie taki jak dzisiejszy dzień. Do wieczora siedziałam w swoim pokoju. Usiadłam na parapecie i zaczęłam zapisywać dzisiejszy dzień w pamiętniku. Nagle usłyszałam wołanie mamy żebym zeszła na dół. Zniechęcona zeszłam, w salonie siedziała moja mama, mój przyszły ojczym, sąsiadka z dwójką dzieci : dziewczyną w moim wieku i chłopakiem z parku.
- Przyszła pani Lange z dziećmi do nas, to Daniela i Robert - była wyjątkowo zadowolona z siebie że mogła pokazać jaka ona jest gościnna.
- My się już znamy - zaśmiał się Robert.
- Niestety- usiadłam obok mamy.
Cały wieczór musiałam spędzić z nimi fałszywie się uśmiechając i tworząc tą sztuczną atmosferę. Okazało się że z siostrą Roberta będę chodziła do klasy, wydaje się miła. Chociaż nie będę sama bez nikogo w szkole.